Razem z Szymkiem byliśmy trzy lata. Był moim pierwszym facetem. Zapewne największą miłością życia... Zerwaliśmy bezpowrotnie, gdyż zbyt wiele było różnic w naszym zachowaniu i podejściu które były nie do przeskoczenia, a dopiero możliwość wspólnego mieszkania otworzyła nam na to oczy... Co prawda piszę, że w liczbie mnogiej, a nie do końca powinienem, gdyż poniekąd Szymek zainicjował koniec tego związku. Czuł się źle, nie potrafił odwzajemnić tego co ja czuję. Pogodziłem się z faktem dokonanym, z tym, że nie jesteśmy razem. Wiadomo, że nie było łatwo, a bolało jak jasny skurwysyn. Szymek co prawda chciał powrotu... ale ja zamknąłem ten rozdział...
...przynajmniej tak mi się też wydawało...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz